Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
tak oczywiste, że Jassmont i Róża szybko wymienili zdumione spojrzenia. Konstantego coś odmieniło.
Jassmont, po krótkim wahaniu, że może zbyt obcesowo, zapytał, patrząc na Konstantego, a ten mu uciekał oczyma: - Ej, Konstanty, nie bujaj, powiedz, ale tak z ręką na sercu, co jest z tobą. Jakiego czorta trzymasz za pazuchą?
Konstanty przestał śpiewać, popatrzył przez okno na śnieg, na drzewa, potem przeniósł wzrok, ale taki skulony, na podłogę w kuchni.
- Przecież oboje widzimy, że coś cię gryzie - powiedziała Róża.
Konstanty spojrzał na okrągłe, gładkie kolana Róży. Zaczerwienił się, nie chciał, ale się zaczerwienił.

- Nic mnie nie gryzie, co wy, idą nowe
tak oczywiste, że Jassmont i Róża szybko wymienili zdumione spojrzenia. Konstantego coś odmieniło.<br>Jassmont, po krótkim wahaniu, że może zbyt obcesowo, zapytał, patrząc na Konstantego, a ten mu uciekał oczyma: - Ej, Konstanty, nie bujaj, powiedz, ale tak z ręką na sercu, co jest z tobą. Jakiego czorta trzymasz za pazuchą?<br>Konstanty przestał śpiewać, popatrzył przez okno na śnieg, na drzewa, potem przeniósł wzrok, ale taki skulony, na podłogę w kuchni. <br>- Przecież oboje widzimy, że coś cię gryzie - powiedziała Róża. <br>Konstanty spojrzał na okrągłe, gładkie kolana Róży. Zaczerwienił się, nie chciał, ale się zaczerwienił. <br><br>- Nic mnie nie gryzie, co wy, idą nowe
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego