wrzaski i ryki bólu, w regularnych odstępach dobiegające z głębszego podziemia, zejście do którego, niczym wrota piekieł, czerwono rozświetlała migotliwa poświata ognia.<br>Pomurnik zatrzymał się przy schodach, czekał. Inkwizytor jadł. Nie spieszył się. Zjadł wszystko, do samego dna, wydrapał nawet łyżką to, co się przypaliło. Dopiero po tym uniósł głowę. Krzaczaste, groźnie zrośnięte brwi nad bystrymi oczyma dodawały mu powagi, sprawiały, że wydawał się starszy, niż był w istocie. <br>- Od biskupa Konrada, prawda? - rozpoznał. - Imć pan...<br>- Von Grellenort - przypomniał Pomurnik.<br>- Oczywiście - Grzegorz Hejncze powściągliwymi ruchami palców ponaglił dziewkę, by sprzątnęła ze stołu. - Birkart von Grellenort, biskupi zaufany i doradca. Siadajcie, proszę