Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
potem poszli spać do komory - ojciec na wysoko usłanym łóżku - Henrysia na ściągniętej na podłogę pierzynie. Pchły gryzły, a przez otwarte okienko płynął zapach kwitnących akacji i muzyka koncertu żab znad rzeki.
III
Obudziła Henrysię następująca rozmowa pod oknem:
- Do miasta jeździł w kapelusie nie będę - mówił uparcie ponury głos.
- Laboga, Michał!
- Kupi mi matka kaszkiet - dobrze. Nie kupi - sama będzie jeździła, ja nie!
Henrysia, nie słuchając dalszego ciągu niepokojącej sprzeczki, zaczęła się śpiesznie ubierać.
Słońce sunęło się już wysoko po niebie, łóżko ojca było puste, nawet jako tako zasłane. Widocznie ojciec naprawdę wstał o świcie, a jej nie obudził. Znalazła
potem poszli spać do komory - ojciec na wysoko usłanym łóżku - Henrysia na ściągniętej na podłogę pierzynie. Pchły gryzły, a przez otwarte okienko płynął zapach kwitnących akacji i muzyka koncertu żab znad rzeki. <br>III<br>Obudziła Henrysię następująca rozmowa pod oknem: <br>- Do miasta jeździł w &lt;orig&gt;kapelusie&lt;/&gt; nie będę - mówił uparcie ponury głos. <br>- Laboga, Michał! <br>- Kupi mi matka kaszkiet - dobrze. Nie kupi - sama będzie jeździła, ja nie! <br>Henrysia, nie słuchając dalszego ciągu niepokojącej sprzeczki, zaczęła się śpiesznie ubierać. <br>Słońce sunęło się już wysoko po niebie, łóżko ojca było puste, nawet jako tako zasłane. Widocznie ojciec naprawdę wstał o świcie, a jej nie obudził. Znalazła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego