do końca nie wyjęta, coś na dnie<br>jakby, a może żółć tylko. Byłem jakiś podrażniony, rozżalony, żebym<br>mówił i mówił, jakbym pragnął tą jedną jedyną mową odkupić się, do cna<br>wykorzystać tę chwilę nagłej bystrości, która mnie nieoczekiwanie<br>nawiedziła, bo tak to zawsze z trudem i lękiem mi słowa przychodziły.<br> Lecz w tej małej chwili przerwy, dla złapania tchu tylko, dla<br>uporządkowania myśli przeznaczonej, poczułem się bardzo zmęczony,<br>zniechęcony do dalszych słów, pusty, że właściwie nie wiedziałem, co<br>mógłbym mu jeszcze powiedzieć, ale wiem na pewno, że najważniejsze było<br>to nie dopowiedziane, przez zmęczenie zduszone. I zmęczenie tylko do<br>dziś pamiętam