Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
zostałem ich mułem, te kanistry i beczki nosiłem. Raz w Bari wstąpiliśmy do państwa Szapiro, którzy handlowali z Drugim Korpusem i zawsze mieli informacje, gdzie się rejestrować, gdzie jechać. Przyszli tam dwaj Żydzi, co przywozili złote "świnki" z Kairu. Rozmawiają z Szapirami po żydowsku i ja słyszę wciąż, Lipe Erdman, Lipe Erdman. Pytam, co to za jeden. A, szef kantyny w Materze, z Drugiego Korpusu, plutonowy. Pojechałem - tak, Lipe Koze, mój kuzyn. To kilo cukru, za które go wywieźli na Sybir, uratowało mu życie. Wzięli go do Andersa, bo był kiedyś artylerzystą w austriackim wojsku. Miał przeszło pięćdziesiąt lat, ale oni
zostałem ich mułem, te kanistry i beczki nosiłem. Raz w Bari wstąpiliśmy do państwa Szapiro, którzy handlowali z Drugim Korpusem i zawsze mieli informacje, gdzie się rejestrować, gdzie jechać. Przyszli tam dwaj Żydzi, co przywozili złote "świnki" z Kairu. Rozmawiają z Szapirami po żydowsku i ja słyszę wciąż, Lipe Erdman, Lipe Erdman. Pytam, co to za jeden. A, szef kantyny w Materze, z Drugiego Korpusu, plutonowy. Pojechałem - tak, Lipe Koze, mój kuzyn. To kilo cukru, za które go wywieźli na Sybir, uratowało mu życie. Wzięli go do Andersa, bo był kiedyś artylerzystą w austriackim wojsku. Miał przeszło pięćdziesiąt lat, ale oni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego