Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
nie twierdzę, żeby mi się to podobało. Pewnie, że to głupie i przesadne. Nawet wcale bym nie chciała, żebyś ty był taki. Tylko po prostu stwierdzam, że tacy są.
Milczę i zaciskam zęby. Cokolwiek teraz powiem, obróci się przeciwko mnie. Postanawiam, że do samego domu nie odezwę się słowem. Tymczasem Ludka robi się bardzo rozmowna. Odpowiadam: - Mh.... - i: - Aha. - Przed domem żegnam się chłodno.
- Też dziwny jesteś czasem - mówi ona. - Najmilszy dzień potrafisz zepsuć.
Odwracam się i odchodzę. Na rogu Czerwonego Krzyża mijam wuja Ludki, który zatrzymuje się. Udaję, że tego nie zauważam, kłaniam się i przechodzę. Z nikim nie chce
nie twierdzę, żeby mi się to podobało. Pewnie, że to głupie i przesadne. Nawet wcale bym nie chciała, żebyś ty był taki. Tylko po prostu stwierdzam, że tacy są.<br>Milczę i zaciskam zęby. Cokolwiek teraz powiem, obróci się przeciwko mnie. Postanawiam, że do samego domu nie odezwę się słowem. Tymczasem Ludka robi się bardzo rozmowna. Odpowiadam: - Mh.... - i: - Aha. - Przed domem żegnam się chłodno.<br>- Też dziwny jesteś czasem - mówi ona. - Najmilszy dzień potrafisz zepsuć.<br>Odwracam się i odchodzę. Na rogu Czerwonego Krzyża mijam wuja Ludki, który zatrzymuje się. Udaję, że tego nie zauważam, kłaniam się i przechodzę. Z nikim nie chce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego