jedynie popiół. Obok, jak niemy świadek pochyla się nad zgliszczami osmolony kikut drzewa... Kilka tygodni temu, w sobotni poranek biegała wokół trójka dzieci, a matka krzątała się gdzieś w obejściu. Wystarczyło trzy godziny, by stracili wszystko, czego się dorobili.<br>- To przed dziesiątą się zaczęło - wspomina do niedawna właściciel tego domu Ludwik Czajka. - Ja byłem akurat przy nowej chałupie, na dole. Wybierałem szambo. Słyszałem, że samochody jadą, bo niżej było widać, że się pali. Dopiero brat zawołał, że chałupa mi się pali. Chyba w dwie minuty przebiegłem dwa kilometry! Dopiero później przystanąłem, bo myślałem, że zawału dostanę. Gdy wyszedłem - sąsiedzi lali wodą