Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
siły w zapadniętą pierś, co omal nie skończyło się katastrofą. - Ja też byłem słodziutki, włoski miałem jak aniołek i pioseneczki śpiewałem, i pytałem mamusię, skąd się biorą chmurki.
- Co to ja chciałem powiedzieć? - wtrącił się pan Maciejko. - Pan jesteś podchmielony, a tu dzieci patrzą.
- Niech patrzą, niech zobaczą osobę nieszczęśliwą. Ludzie, byłem ja kiedyś człowiekiem! Ach, jakim ja byłem człowiekiem!
W tym miejscu pan Skierś rozpłakał się i jął toczyć dokoła srogim spojrzeniem. Brudne łzy ciekły po jego nie ogolonych, pełnych sińców policzkach.
- Ludzie! Ja was tak kochałem, tak kochałem, że strach. A wy co, bladzie? Coście ze mnie zrobili?
- Tu
siły w zapadniętą pierś, co omal nie skończyło się katastrofą. - Ja też byłem słodziutki, włoski miałem jak aniołek i pioseneczki śpiewałem, i pytałem mamusię, skąd się biorą chmurki.<br>- Co to ja chciałem powiedzieć? - wtrącił się pan Maciejko. - Pan jesteś podchmielony, a tu dzieci patrzą.<br>- Niech patrzą, niech zobaczą osobę nieszczęśliwą. Ludzie, byłem ja kiedyś człowiekiem! Ach, jakim ja byłem człowiekiem!<br>W tym miejscu pan Skierś rozpłakał się i jął toczyć dokoła srogim spojrzeniem. Brudne łzy ciekły po jego nie ogolonych, pełnych sińców policzkach.<br>- Ludzie! Ja was tak kochałem, tak kochałem, że strach. A wy co, bladzie? Coście ze mnie zrobili?<br>- Tu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego