niepokoić, że wiadomości o etatach nie ma, a czas leci, już zastanawiałem się, czy nie zwierzyć się z trudności towarzyszce Walentynie, kiedy usłyszałem w słuchawce znany mi basowy głos: <br>- Korbas. <br>- Cześć pracy, towarzyszu sekretarzu! - odpowiedziałem. <br>- Nie będę wam, towarzyszu dyrektorze, zabierał cennego czasu, od razu do sprawy, operatywność przede wszystkim.<br>- Ma się rozumieć, towarzyszu sekretarzu, słucham uważnie.<br>- Dzwoniłem do ministerstwa, żeby coś tam dla was wystukać, rozumiecie, musimy sobie pomagać, no i wyobraźcie sobie, udało mi się nadspodziewanie dobrze. Nawet sam minister jest sprawą zainteresowany i dał zielone światełko, rozumiecie, to wielka rzecz. No, nie przesadzajmy, nie wszystko, co chciałem dla was zrobić