rozmowa. "Straszna z ciebie szczęściara! Widziałam, jak się całowaliście" - mówi. Odpowiedziałam uprzejmie coś w rodzaju: "To był świetny pocałunek"...</><br><who3>...a następnego dnia mogła już o tym przeczytać cała Anglia.</><br><who4>- Nie wiedziałam, kim jest, powiedziała, że zajmuje się public relations i ma na imię Tania. Pierwszy artykuł, który ukazał w "Daily Mail", był podpisany właśnie tak. Oczywiście ubarwiony garścią zmyślonych informacji, że marzę, żeby spędzać z nim więcej czasu, ale oboje jesteśmy bardzo zajęci i tak dalej. Co zadziwiające, bezbłędnie napisali moje nazwisko. Następnego dnia ruszyła lawina. Zaczęli do mnie dzwonić chyba wszyscy znajomi, których poznałam przez ostatnie 10 lat. Nie sądziłam