Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
głowę, że nie.
- Ty nie palisz? - zapytał.
- Przestałem. Jak skończyłem trenować.
- A ja lubie.
- Teraz porozmawiamy, dobrze? - odezwałem się lekkim tonem. - Może zaczniemy od prezentacji? Jak pan się naprawdę nazywa?
Patrzył na formację gołębi nad dachem stodoły wuja Rocha i nie odzywał się.
- Ja już się przedstawiłem - nalegałem. - Jestem Jerzy Maks. Dlaczego pan podaje się za mojego dziadka?
Omiótł mnie krótkim spojrzeniem. W jego oczach budziły się iskierki złości. Dziadek Bronek miał fenomenalnie krótki lont: potrafił przejść z pogodnego nastroju do morderczej furii w kilka sekund, z byle powodu i na dodatek bez żadnych znaków ostrzegawczych. Odziedziczyłem po nim tę cechę
głowę, że nie.<br>- Ty nie palisz? - zapytał.<br>- Przestałem. Jak skończyłem trenować. <br>- A ja &lt;orig&gt;lubie&lt;/&gt;. <br>- Teraz porozmawiamy, dobrze? - odezwałem się lekkim tonem. - Może zaczniemy od prezentacji? Jak pan się naprawdę nazywa?<br>Patrzył na formację gołębi nad dachem stodoły wuja Rocha i nie odzywał się. <br>- Ja już się przedstawiłem - nalegałem. - Jestem Jerzy Maks. Dlaczego pan podaje się za mojego dziadka? <br>Omiótł mnie krótkim spojrzeniem. W jego oczach budziły się iskierki złości. Dziadek Bronek miał fenomenalnie krótki lont: potrafił przejść z pogodnego nastroju do morderczej furii w kilka sekund, z byle powodu i na dodatek bez żadnych znaków ostrzegawczych. Odziedziczyłem po nim tę cechę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego