Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
potem dotknął jej dłoni.
- Pani jest dla mnie dobra - wyszeptał drewnianymi wargami.
- To nie jest najmądrzejsze słowo - odpowiedziała, miękko cofając rękę.

Obudziła go czerwień porażająca, o wiele ostrzejsza; natychmiast wytrąciła ze snu cienkiego jak wodnista zupka. Automatyczne żaluzje, otwierające się i zamykające według własnego uznania, część archaicznego, od dawna rozstrojonego Management Building's Systemu szpitala, tym razem rozwarły się za wcześnie. Wschodzący, słoneczny kłąb ze zwiniętych płomieni stanął za oknem po drugiej stronie korytarza i ledwie mieścił się w uchylonych drzwiach do sali. Nie wiadomo, która mogła być godzina - czwarta, piąta? Zgrzebał się z łóżka i ruszył prosto w ten ogień. Wszyscy
potem dotknął jej dłoni.<br>- Pani jest dla mnie dobra - wyszeptał drewnianymi wargami.<br>- To nie jest najmądrzejsze słowo - odpowiedziała, miękko cofając rękę.<br><br>Obudziła go czerwień porażająca, o wiele ostrzejsza; natychmiast wytrąciła ze snu cienkiego jak wodnista zupka. Automatyczne żaluzje, otwierające się i zamykające według własnego uznania, część archaicznego, od dawna rozstrojonego Management Building's Systemu szpitala, tym razem rozwarły się za wcześnie. Wschodzący, słoneczny kłąb ze zwiniętych płomieni stanął za oknem po drugiej stronie korytarza i ledwie mieścił się w uchylonych drzwiach do sali. Nie wiadomo, która mogła być godzina - czwarta, piąta? Zgrzebał się z łóżka i ruszył prosto w ten ogień. Wszyscy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego