popchnęła patyczkiem korek. Zakołysał się na lustrze wody, przechylił się. Mania wstrzymała oddech. Jakby od tego, czy płomyk zgaśnie czy popłynie, zależało życie. Szczęściem korek wyrównał się i począł krążyć.<br>- Prędzej, prędzej, chcę Stefka - niecierpliwiła się narzeczona.<br>Najmłodsza z Kowalskich zagryzła dolną wargę. Ogieniek liznął jedną z kartek.<br>- Nie - krzyknęła Mania. Zdążyła odczytać imię "Stasio". Pasek papieru zwinął się i zaraz sczerniał. Potem zapłonął ten z imieniem "Kazimierz", "Jędrek", "Antek", "Jerzy". Ogień przenosił się z kartki na kartkę, porywał je, niby w tańcu, o którym przed chwilą mówiła Mania. Nie były pewne, czy pośród szalejącej koliście pożogi spaliła się także kartka