list natrafił może na dzień ciepły i mglisty - "perłowy". Róża lubiła nade wszystko taką porę, nie grywała wtenczas na skrzypcach i nie pędzała służących - nuciła "Träumerei" Schumanna, mówiła, że czuje morze w pobliżu, że tak właśnie, najpiękniej, bywało w Taganrogu wiosną. Pytała Adama, czy nie ma zbyt wiele pracy, małej Marcie pozwalała czytać "Quo vadis", co chwila wychodziła na balkon, przymykała oczy i rozszerzając nozdrza mówiła: <br> - Ach, przypomnieć nie mogę... Ale to coś strasznie miłego, dawnego... Powąchajcie, proszę. <br>A może: przeciwnie. Może dzień był zabity deskami od urody świata, od dziecinnych wspomnień, od łaski? Może Róża, zerknąwszy na nieregularną, zakochaną twarzyczkę