Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
powiatowemu miastu, skąd podobno kursowały już autobusy. Węzełek z odzieżą i z olbrzymim kręgiem bochna chleba przewiesił sobie na patyku przez ramię. Bronka wróciła z dzieciakiem do rodziców. Na nich i na nią przypadło też cztery hektary. Dostała się jej ziemia pszenno-buraczana, z połaci za parkiem.
Kancelaria. Ostatnie spisy. Marcie kark cierpnie od długiej, nieruchomej pozycji. Zmęczenie jak ćmiący ząb. Brak czasu, brak snu. Sprawa zdrajcy już nie nękała, jakby zatonęła w głębokim, mulistym stawie. Dni biegły szybko, zmiany też. Pierwszych wyrw w sztachetach parkanu zrazu się nie dostrzegło. Tyle wciąż się działo, kto miałby głowę patrzeć na płoty? Braki
powiatowemu miastu, skąd podobno kursowały już autobusy. Węzełek z odzieżą i z olbrzymim kręgiem bochna chleba przewiesił sobie na patyku przez ramię. Bronka wróciła z dzieciakiem do rodziców. Na nich i na nią przypadło też cztery hektary. Dostała się jej ziemia pszenno-buraczana, z połaci za parkiem.<br> Kancelaria. Ostatnie spisy. Marcie kark cierpnie od długiej, nieruchomej pozycji. Zmęczenie jak ćmiący ząb. Brak czasu, brak snu. Sprawa zdrajcy już nie nękała, jakby zatonęła w głębokim, mulistym stawie. Dni biegły szybko, zmiany też. Pierwszych wyrw w sztachetach parkanu zrazu się nie dostrzegło. Tyle wciąż się działo, kto miałby głowę patrzeć na płoty? Braki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego