uników Jakuba lekarz stale go nagabywał. Liczył dni, godziny. Ostrzegał, <br>że może być za późno. Że wstrząsy, antybiotyki - to wszystko są możliwości do <br>wykorzystania. Po aborcji.<br>Czas płynął wolniej. Momentami zatrzymywał się, cofał, gubił w poszukiwaniach <br>drogi. Już było za późno. Już się spóźnił - niczego nie dostrzegł. Nie chciał? <br>Ręce Marii na kołdrze nawet nie drgnęły. Oczy, ukryte pod powiekami, zamknęły <br>odpowiedzi. Żadnego ruchu. Nic. Widział tylko, jak przełyka strach. To był znak. <br>Wszystko, co mogła mu powiedzieć. On też się bał. Pamiętał słowa psycholog: gwałtownie <br>przebiegająca psychoza typu katatonicznego może skończyć się śmiercią.<br>Och, Siostro, jaki ten twój mąż ckliwy