takich oczu, z taką miękkością i kochaniem nie może mieć nikt inny na świecie. <br>Zabierałem ją więc do Włoch po piętnastu latach małżeństwa, żeby zerwać z katolicyzmem? Coś takiego tliło się w mojej głowie i stąd ten dziwny uśmiech, z jakim przygotowując się do wyprawy, oglądałem reprodukcję Wygnania z raju Masaccia. Tak, chciałem wreszcie popełnić to przekroczenie, wyjść na otwartą przestrzeń, a niechby tam nad nami i polatywał jakiś wkurzony anioł, i wypowiedzieć to, rozglądając się po zielonej łące: hm, obawiam się, że Kościół nie ma racji. Chciałem tak rzec, zamknąć to jakąś lakoniczną formułą, bez nadmiernego roztkliwiania się nad sobą