Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
zbędną stratę czasu. Nieraz doprowadzała do łez Polinę wytykając jej bezczynność i dziewczęce romantyczne marzenia:

- Wszystko to są kocie marcowe ciągoty... Wstyd mi za ciebie. Świat się wali, a tobie w głowie tylko sentymentalne wierszyki i sercowe kwasy... Rozkapryszona prowincjonalna lala!

- A ty jesteś zasuszona stara panna - odcinała się Polina. - Masz kręćka na jednym punkcie... Zamknęłaś się w jakimś futerale i zdaje ci się, że znasz ludzi. Nie znasz ludzi i nie poznasz ich, bo obce ci są ludzkie uczucia. Tyle ci mogę powiedzieć!

Maria Mojsiejewna krzywiła się i zagryzała wargę, przez co upodabniała się do panny Aillot, odwracała się na pięcie
zbędną stratę czasu. Nieraz doprowadzała do łez Polinę wytykając jej bezczynność i dziewczęce romantyczne marzenia:<br><br>- Wszystko to są kocie marcowe ciągoty... Wstyd mi za ciebie. Świat się wali, a tobie w głowie tylko sentymentalne wierszyki i sercowe kwasy... Rozkapryszona prowincjonalna lala!<br><br>- A ty jesteś zasuszona stara panna - odcinała się Polina. - Masz kręćka na jednym punkcie... Zamknęłaś się w jakimś futerale i zdaje ci się, że znasz ludzi. Nie znasz ludzi i nie poznasz ich, bo obce ci są ludzkie uczucia. Tyle ci mogę powiedzieć!<br><br>Maria Mojsiejewna krzywiła się i zagryzała wargę, przez co upodabniała się do panny Aillot, odwracała się na pięcie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego