Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 2
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
cywilizacji. Wyobrażam sobie, że ludzie, których obserwuję, żyją podobnie jak dawni fellahowie, uzależnieni od wylewów Nilu. Nawadniają maleńkie pólka, prowadzą zaprzęgi wołów, jeżdżą na człapiących osiołkach. Tutaj czas się zatrzymał. Nawet w mieście, które użyczyło nazwy Wielkiej Tamie Assuańskiej, jest inaczej niż na bogatszej północy. Na zatłoczonych uliczkach pełno straganów. Mieszają się zapachy jedzenia, egzotycznych przypraw, kadzideł, ludzkiego potu i oślich odchodów. Kobiety zakrywają twarze, mężczyźni noszą przybrudzone długie galabije. Dziwią się, gdy robię zdjęcia. Przecież jest w Egipcie tyle pięknych zabytków, po co fotografować brudną uliczkę? Po co pokazywać biedę? Może przemawia przez nich wstyd, może duma. Pomaga dopiero wciskany w
cywilizacji. Wyobrażam sobie, że ludzie, których obserwuję, żyją podobnie jak dawni fellahowie, uzależnieni od wylewów Nilu. Nawadniają maleńkie pólka, prowadzą zaprzęgi wołów, jeżdżą na człapiących osiołkach. Tutaj czas się zatrzymał. Nawet w mieście, które użyczyło nazwy Wielkiej Tamie Assuańskiej, jest inaczej niż na bogatszej północy. Na zatłoczonych uliczkach pełno straganów. Mieszają się zapachy jedzenia, egzotycznych przypraw, kadzideł, ludzkiego potu i oślich odchodów. Kobiety zakrywają twarze, mężczyźni noszą przybrudzone długie galabije. Dziwią się, gdy robię zdjęcia. Przecież jest w Egipcie tyle pięknych zabytków, po co fotografować brudną uliczkę? Po co pokazywać biedę? Może przemawia przez nich wstyd, może duma. Pomaga dopiero wciskany w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego