Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
gospodarka, mój dom - wrzeszczał. - Moja stodoła, mój grunt, gdzie pan stoisz! Raus z mojego podwórka!

Szturchnąłem go w bok, wskazałem palcem drzwi wejściowe do domu. Ktoś uchylił je, przez szparę wystawała para luf dubeltówki. Mierzyły w naszym kierunku.
- W ten sposób nic nie załatwimy - powiedziałem. - Kulkowski nafaszeruje nas kaczym śrutem. Na dodatek podziurawi mi wóz. - Nie odezwał się, ale widziałem, że ostatni argument zrobił na nim wrażenie. - Ja w każdym razie odjeżdżam.
Stary siedział sztywny, czerwony na twarzy, jakby miał dostać apopleksji, ale nie palił się do opuszczenia pojazdu. Zawróciłem terrano, potem do dechy nacisnąłem pedał gazu. Samochód wyrzucił strugi piasku spod
gospodarka, mój dom - wrzeszczał. - Moja stodoła, mój grunt, gdzie pan stoisz! Raus z mojego podwórka! <br><br>Szturchnąłem go w bok, wskazałem palcem drzwi wejściowe do domu. Ktoś uchylił je, przez szparę wystawała para luf dubeltówki. Mierzyły w naszym kierunku. <br>- W ten sposób nic nie załatwimy - powiedziałem. - Kulkowski nafaszeruje nas kaczym śrutem. Na dodatek podziurawi mi wóz. - Nie odezwał się, ale widziałem, że ostatni argument zrobił na nim wrażenie. - Ja w każdym razie odjeżdżam. <br>Stary siedział sztywny, czerwony na twarzy, jakby miał dostać apopleksji, ale nie palił się do opuszczenia pojazdu. Zawróciłem terrano, potem do dechy nacisnąłem pedał gazu. Samochód wyrzucił strugi piasku spod
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego