miał wyrok, pani sama czytała, wszyscy czytali.<br> - A co mówi furman waszej podwody? Może któregoś poznał? Przecież miał wolne ręce, pan powoził, nie on.<br> - Leżał na wozie. Łeb pod snopek, tylko tyłek wystawał. Lepiej byłoby, żeby w niego.<br> - Sylwek, co pan!<br> - A pewnie. Kto go wie, mógł być w zmowie. Narzekał, że musi nas wieźć. Że milicjanty ważniejsze niż siewy i robota. Pomstował, że im zboże grabimy. My grabimy, rozumie pani?<br> Kacperczak długo badał furmana, ale zwolnił go do domu. Nie miał podejrzeń. Przecież chłop w ostatniej chwili został wyznaczony do jazdy. Gdyby nawet chciał, nie miał kiedy się porozumieć. Chłopina