zabijają. Ilu milicjantów zabili, ilu żołnierzy wojska ludowego, ilu pracowników aparatu partyjnego? My, można powiedzieć, przynajmniej ja tak myślę, z wyjątkową łagodnością i wyrozumiałością obeszliśmy się z reakcją prolondyńską, bo myśmy wiedzieli, że obok tych, którzy przekazywali zalecenia Londynu, zalecenia reakcyjnych ugrupowań, byli ludzie, którzy kierowali się innymi, niereakcyjnymi motywami. Nawarstwiły się różne resentymenty, beriowskie gwałty i wywózki Polaków, wraz ze wspomnieniami poprzednich etapów dziejów polsko-rosyjskich. Ale poza jakimiś ogólnymi rozważaniami, w warunkach niezmiernie ostrej walki klasowej, podstawowy był problem władzy. Władzy, której nie można było oddać.</><br><br><who1>Dlaczego nie można?</><br><who2>Komu oddać? NSZ-owskiej faszystowskiej soldatesce? Albo może mieliśmy się