się nie wygrywa.<br>Tamten, wystraszony, wyskoczył na najbliższym przystanku. Zostawił nienapoczęte pudełko papierosów ergo. Jassmont wziął je, nie przeszkadzały mu spojrzenia ludzi. Każdy na jego miejscu by wziął, on miał tę przewagę, że był najbliżej. Następnego dnia z rana sprzedali na Wołówce zapasową zmianę pościeli. Wystarczyło na bilety do Wrzosowa. <br><br><br>Nazajutrz po obiedzie mżyło, ni to deszcz, ni to śnieg. Ostre powietrze zawiewało, tłukło o szyby. W miarę ciepło, świat skurczył się do kilkunastu metrów, tyle widzieli, dalej to magma i szum. Wszystko mogło się z tego zrodzić.<br>- Ciepło, cholera, grypy będą, od mrozu nikt jeszcze nie umarł, a od tego