kartkę i ojcu podał.<br>- Idźcie z tym do pana prezesa Zimińskiego na ulicę Litewską, a dostaniecie pracę.<br>Uszczęśliwieni w rękę księdza uszanowali i wyszli. Po drodze umówili się, że Korbalowi nie powiedzą. Bo to nic pewnego, śmiałby się z nich, gdyby się nie udało. Owszem, jeśli pracę dostaną, wtedy dopiero...<br>Nazajutrz powiedzieli Korbalowi, że najpierw muszą wstąpić w jedno miejsce po adres krewniaka, i poszli na Litewską. Pan prezes kartkę księdza uważnie przeczytał, schował i od siebie drugą napisał.<br>- Idźcie do Celulozy, do pana Sumczaka, i bądźcie dobrej myśli, bo jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś z nas księdzu Wojdzie odmówił