do serca to, co im powiedział. Zdarzało się, że trafnie coś odgadł, i wtedy zyskiwał w ich oczach rangę prawdziwego mędrca. A że były łase na czułe słówka, uważały go za najkulturalniejszego mieszkańca domu na Krupniczej. Zawsze potrafił powiedzieć kobiecie to, co sama chciała usłyszeć, by podtrzymać jej dobre samopoczucie.<br>Niby nie taki znowu nadzwyczajny, był jednak kimś w naszej kamienicy. Nie słyszałem od nikogo z lokatorów, aby źle się o nim wyraził lub skarżył się na jego zachowanie.<br>Na pierwszym piętrze, przy biurze Oddziału, był wydzielony pokój, zwany gościnnym, gdzie lokowało się przejeżdżających przez Kraków pisarzy. Kiedy stał pusty, korzystał