Ingooolf! Zabrać żywo pana na górę i położyć!<br>Słońce zaszło, było szaro i zacisznie, powierzchnia wody wygładziła się zupełnie, nabierając ołowianych odcieni. Chabot, któremu wypełniony ponad wszelką miarę żołądek podchodził do gardła, a wino dymiło we łbie, zobaczył małą, zieloną łódkę z wiosłami opartymi o burtę i zarytymi w piasek. Niezgrabnie usiadł na burcie okrakiem, odepchnął łódź nogą, aż zakołysała się na wodzie. Tracąc równowagę, umieścił okucia wioseł w otworach.<br>- Ostatni raz w Wersalu, dobre dziesięć lat temu... - zamruczał pod nosem.<br>Zaparł nogi o dno i rozpoczął rytmiczne ruchy ramion, pluszcząc oraz ochlapując sobie ubranie bryzgami spod niewprawnie zanurzanych wioseł.<br>Dłonie