Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
dziękuję za zgodę... Pan kierownik
wie, że nie mogę jechać, mam dom tu, w Kaleniu. I ojca.
Prawdziwego. Joachim Pażych się nazywa - zwrócił
się do opartego niezgrabnie o parapet mężczyzny. - Niech
pan uważa - rzucił ostro - firanka... Nigdy od
niego nie odejdę. Choćbyście mnie związali. I próbowali
przez sąd... Rozumie pan? Nigdy.

- Paweł nigdy nie powiedział słowa, jak to się
stało, że zostali razem, on i dziadek - odezwała
się nagle Dominika. - Wspomniał tylko, że kiedy
przyszedł tu pierwszy raz... - umilkła gwałtownie. - Adam... - westchnęła. - Ja...
- Paweł to twój... no... tak się mówi... chcesz
go?
Zdobył się wreszcie na takie słowa, niepewność
gniotła go
dziękuję za zgodę... Pan kierownik <br>wie, że nie mogę jechać, mam dom tu, w Kaleniu. I ojca. <br>Prawdziwego. Joachim Pażych się nazywa - zwrócił <br>się do opartego niezgrabnie o parapet mężczyzny. - Niech <br>pan uważa - rzucił ostro - firanka... Nigdy od <br>niego nie odejdę. Choćbyście mnie związali. I próbowali <br>przez sąd... Rozumie pan? Nigdy.<br><br>- Paweł nigdy nie powiedział słowa, jak to się <br>stało, że zostali razem, on i dziadek - odezwała <br>się nagle Dominika. - Wspomniał tylko, że kiedy <br>przyszedł tu pierwszy raz... - umilkła gwałtownie. - Adam... - westchnęła. - Ja...<br>- Paweł to twój... no... tak się mówi... chcesz <br>go? <br>Zdobył się wreszcie na takie słowa, niepewność <br>gniotła go
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego