wstrętu. <page nr=250> Nakrył uszy kołdrą, aby nie słyszeć wyraźnych już jęków Bednarczyka.<br>Bardzo późno wrócił Dziadzia. Zwierzał się jeszcze Lucjanowi ze swych zamierzeń, właśnie niedawno pożegnał się ze swą narzeczoną.<br>- Bądź dobrej myśli, Lucjanie, wyliżesz się i jeszcze będziesz huśtał na nogach moje dzieci. <page nr=251> <br><br>ROZDZIAŁ XI<br>- Mówię panu, że jest krzywy.<br>- Nigdy, orli może, ale nigdy krzywy!<br>- Pan zawsze musi się sprzeczać. Skieruj pan twarz prosto w lustro, zobaczysz pan lekkie odchylenie w stronę lewego policzka. No, czy kłamię?<br>Trudno jest zorientować się, która godzina, w każdym bądź razie jest bardzo wcześnie. Lucjan odjął głowę od poduszki i spojrzał w głąb pokoju