władzę, i w której teraz każdy, nawet największy dekownik z czasów stanu wojennego może udawać wielkiego antykomunistę i wyżywać się na owych ludziach starego porządku... że w owej nowej sytuacji należy im się odrobina wspaniałomyślności. <br><br>Pomyliłem się. Wydarzenia z lat 1991-1992, które przeżywałem zakładając, prowadząc, a potem opuszczając dziennik "Nowy Świat", otrzeźwiły mnie. Uświadomiłem sobie ze zgrozą, że ludzie starego porządku to nie są ludzie przegrani, ludzie marginesu, ludzie, którzy już się nie liczą, ludzie, którzy już nie będą mogli uczynić nic złego. Ujrzałem z jeszcze większą zgrozą, że potężne siły wewnątrz obozu solidarnościowego, i te reprezentowane przez liderów obecnej Unii