dymem. Wydawało się, że czekał na odpowiednią chwilę, szukał słów i nastroju.<br>- Pamiętasz - wbił wzrok w przybrudzone piaskiem zamszaki - zawsze, gdy godzinami włóczyliśmy się po mieście, miało się uczucie, że coś przecieka przez palce. Że ten czas, ci ludzie, miejsca nie należą do ciebie, a ty nie należysz do nich. Obcość ameb, poruszających się od-do. Wielokrotnie się zastanawiałem, czy tak ma być już do końca, czy należy się na to godzić, przymknąć oczy i przywyknąć jak do postępującej ślepoty, która narasta z każdym dniem. Czy skapitulować, być takim jak mój zgred, który ściga się z innymi i zawsze zostaje w