Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
tak zdarzyć, że bylibyśmy głodni - trochę niespokojnie westchnęła Henrysia.
- Więc cóż z tego - zdziwił się ojciec - czyż nie będziemy spotykać po drodze osiedli ludzkich? Przecież właśnie idziemy ku wsi. Po wsiach wieczorem ludzie zwykle jadają.
Henrysia niecierpliwie potrząsnęła ręką ojca.
- Ale im trzeba za to płacić pieniędzmi, ty tatusiu dziecinny!
- Och, martwią mnie twoje zapatrywania, Henrysiu. Czy myślisz, że daliby nam ludzie umrzeć z głodu, sami zajadając się kwaśnym mlekiem z kartoflami?
Może i Bronisława miała trochę racji, twierdząc, że pan jest "wiatrowy".
- Nie będziemy przecież nadużywali gościnności obcych ludzi - powiedziała z godnością Henrysia.
- Czy Bronisława karmi, czy nie karmi każdego
tak zdarzyć, że bylibyśmy głodni - trochę niespokojnie westchnęła Henrysia. <br>- Więc cóż z tego - zdziwił się ojciec - czyż nie będziemy spotykać po drodze osiedli ludzkich? Przecież właśnie idziemy ku wsi. Po wsiach wieczorem ludzie zwykle jadają. <br>Henrysia niecierpliwie potrząsnęła ręką ojca. <br>- Ale im trzeba za to płacić pieniędzmi, ty tatusiu dziecinny! <br>- Och, martwią mnie twoje zapatrywania, Henrysiu. Czy myślisz, że daliby nam ludzie umrzeć z głodu, sami zajadając się kwaśnym mlekiem z kartoflami? <br>Może i Bronisława miała trochę racji, twierdząc, że pan jest "wiatrowy". <br>- Nie będziemy przecież nadużywali gościnności obcych ludzi - powiedziała z godnością Henrysia. <br>- Czy Bronisława karmi, czy nie karmi każdego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego