Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
kręciłbym się jeszcze całymi tygodniami po Rzymie jak idiota.
Wstałem. Uścisnęliśmy sobie ręce. W progu Maliński zatrzymał mnie jeszcze na moment.
- Wraca pan wprost czy będzie się pan zatrzymywał po drodze?
- Nie wiem. Nie zastanawiałem się nad tym.
- A nie zabrałby się pan ze mną samochodem do Bolonii? Jadę pojutrze.
- Och, nie! - zawołałem.
Poczułem gwałtowny opór przeciwko temu projektowi. Przeciw temu, żeby już dziś zdecydować, żeby już dziś wyznaczyć termin. Naturalnie, trzeba było jechać. Ale jeszcze coś broniło się we mnie przed tym, by zaraz, teraz, określić dzień. Maliński pociągnął mnie z powrotem do pokoju.
- Zdaje się - rzekł - że ma pan
kręciłbym się jeszcze całymi tygodniami po Rzymie jak idiota.<br>Wstałem. Uścisnęliśmy sobie ręce. W progu Maliński zatrzymał mnie jeszcze na moment.<br>- Wraca pan wprost czy będzie się pan zatrzymywał po drodze?<br>- Nie wiem. Nie zastanawiałem się nad tym.<br>- A nie zabrałby się pan ze mną samochodem do Bolonii? Jadę pojutrze.<br>- Och, nie! - zawołałem.<br>Poczułem gwałtowny opór przeciwko temu projektowi. Przeciw temu, żeby już dziś zdecydować, żeby już dziś wyznaczyć termin. Naturalnie, trzeba było jechać. Ale jeszcze coś broniło się we mnie przed tym, by zaraz, teraz, określić dzień. Maliński pociągnął mnie z powrotem do pokoju.<br>- Zdaje się - rzekł - że ma pan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego