ciągnie ze sobą tego paskudztwa!<br> Robi się jasno. Biegiem, biegiem. Jeśli spóźnię się na odpływ, nasz kosmiczny wehikuł pozostanie tu, zmuszony czekać na nowy pomyślny zbieg astralnych czynników. Rozkładam pierwsze mapy, mocuję na dziobie kotwicę z niezbędną do natychmiastowego rzucenia długością łańcucha. Prędzej, prędzej! Tam w górze już odliczają czas! Odlicza go spiętrzający pływ Księżyc, wschodzące Słońce, obrót naszej planety.<br> Żegnaj, Japonio. Bywaj, jeszcze się spotkamy - może nawet w tym roku. Odpływam bez tego rozdzierającego serce uczucia, jakie wywarły na mnie Hawaje. Nie tęsknię za niczym i nikim. Myśli moje są w Kalifornii. Tam się spieszę, tam będę gonił, co sił