Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
ręki, i popchnąłem w stronę jego auta. Opel stał na trawniku kilka metrów za porschem.
Przyjrzałem się wrakowi z boku. Kadłub był poobijany ze wszystkich stron, a maska jak paszcza obejmowała pień drzewa, ale struktura kabiny pasażerskiej pozostała nietknięta. Drzwi dały się otworzyć, nawet jedna z szyb pozostała na miejscu. Ogarnął mnie podziw dla konstruktorów. I wdzięczność dla Kulkowskiego: wątpliwe, czy w topornym mustangu przeżyłbym taki wypadek.
Wypadek?
Położyłem jęczącego cywila twarzą na masce opla. Na pasku pod pachą miał broń. Zdziwiłem się, że do tej pory po nią nie sięgnął. Wyłuskałem pistolet z kabury, rzuciłem go w krzaki. Po co
ręki, i popchnąłem w stronę jego auta. Opel stał na trawniku kilka metrów za porschem. <br>Przyjrzałem się wrakowi z boku. Kadłub był poobijany ze wszystkich stron, a maska jak paszcza obejmowała pień drzewa, ale struktura kabiny pasażerskiej pozostała nietknięta. Drzwi dały się otworzyć, nawet jedna z szyb pozostała na miejscu. Ogarnął mnie podziw dla konstruktorów. I wdzięczność dla Kulkowskiego: wątpliwe, czy w topornym mustangu przeżyłbym taki wypadek. <br>Wypadek?<br>Położyłem jęczącego cywila twarzą na masce opla. Na pasku pod pachą miał broń. Zdziwiłem się, że do tej pory po nią nie sięgnął. Wyłuskałem pistolet z kabury, rzuciłem go w krzaki. Po co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego