bez odrobiny zazdrości. Ja już wiedziałem, że nie będzie mi tak wszystko łatwo iść jak jemu, i dlatego on mógł stać się moim ideałem. Trzeba być logicznym, prawda? Wszystkim mówiłem o zdolnościach Roberta, jakby to była moja zasługa. I dlatego nie zazdrościłem Robertowi, jak mu po studiach zaproponowali posadę w Oksymoronie, a ja musiałem jechać na prowincję. To zresztą nie okazała się taka straszna prowincja, Iks ma dość kin i w ogóle. Przez te lata nie było okazji, żeby wyskoczyć do Oksymoronu, tak się składało, wie pan, panie magistrze, jak to jest, człowiek dostał urlop, to jechał do Rożnowa, bo to