Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
święte szaleństwo.
- Świnie! Świnie! - krzyknęła tupnąwszy nogą i zawróciwszy na pięcie wypadła z pokoju.
Na ten moment wszedł Bogoria. Stara panna z kostkami sypiącymi się przez ręce przemknęła obok niego, szaleństwo śmiechu dręczyło jeszcze ludzi, ale on patrzył tylko na twarz Zygmunta. Cofnął się niepostrzeżenie w kierunku siedzącego na tapczanie Ola.
- Kto to jest? - spytał szeptem, oczami wskazując Zygmunta.
- Nasz dowódca - odparł chłopak oglądając się za jakąś butelką.
- To on - mruknął Bogoria - to on był ze mną w więziennym szpitalu... - Aha, to on zjadł ci Chrystusa? Chrystusa jako konika szachowego ucieszył się Olo trzepiąc prędko, jakby chciał nie dopuścić do siebie
święte szaleństwo.<br>- Świnie! Świnie! - krzyknęła tupnąwszy nogą i zawróciwszy na pięcie wypadła z pokoju.<br>Na ten moment wszedł Bogoria. Stara panna z kostkami sypiącymi się przez ręce przemknęła obok niego, szaleństwo śmiechu dręczyło jeszcze ludzi, ale on patrzył tylko na twarz Zygmunta. Cofnął się niepostrzeżenie w kierunku siedzącego na tapczanie Ola.<br>- Kto to jest? - spytał szeptem, oczami wskazując Zygmunta.<br>- Nasz dowódca - odparł chłopak oglądając się za jakąś butelką.<br>- To on - mruknął Bogoria - to on był ze mną w więziennym szpitalu... - Aha, to on zjadł ci Chrystusa? Chrystusa jako konika szachowego ucieszył się Olo trzepiąc prędko, jakby chciał nie dopuścić do siebie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego