w bezkształtny kok na czubku głowy. Dokładnie taki, jaki miał nosić Śiwa Niszczyciel-jeden z największych bogów hinduistycznego panteonu, którego są świętymi mężami. Ich brody kończą się tuż nad genitaliami, widocznymi w rozciętych, długich czerwonych szatach. "Hare Om, Baba"- mówi Simone, składając dłonie jak do modlitwy w geście indyjskiego pozdrowienia. "Om namama Śiwaja", odpowiadają. Wyciągają ręce, aby go pobłogosławić, i nagle w dłoni jednego z nich pojawia się <orig>wibuthi</>-święty popiół. Zupełnie znikąd, tak jakby rzeczywiście właśnie się zmaterializował. Max stoi oniemiały, nie wiedząc, czy to sztuczka magiczna, czy cud. Tymczasem popiół sypie się na głowę Simona. Sadhu, święci asceci, odchodzą