Tuwim, moje kolejne olśnienie, nie jest w swych wierszach niepoważnych kontynuatorem Boya, natomiast jest nim, moim zdaniem, Gałczyński, mój kolejny, po Żeleńskim, mistrz. Ale Gałczyńskiego nie znałem przed wojną. <br> Wtedy, w latach trzydziestych, na korporacyjnych spotkaniach, recytowałem z pamięci Tuwima: "Szła Nowym Światem z pieskiem...", "W skwar, w upał płomiennobiały...". "Ostro zaleliśmy się czystą, Władek i ja...", wywołując moimi popisami salwy śmiechu kolegów-endeków. Jedne z nich oświadczył mi po moim występie: "Każdy szlachcic polski miał swojego ulubionego Żydka. Dla mnie takim jest Tuwim.". Pomyślałem sobie, mój kolega nie byłby ulubionym "Polaczkiem" Tuwima, gdyby ten go znał. Ale głośno tego nie