w barze i spotkania w sklepie, w którym Marek stał bezradnie, nie mogąc dokonać wyboru. Nagłe zwarcie w jej mózgu spowodowało, że oba te spotkania połączyły się w jedno, wywołując w niej przemożną chęć przyjścia z pomocą, a jako że dobre uczynki rodzą owoce, Joanna zbierała je teraz pełnymi garściami.<br><br>Pac! - piękne, dojrzałe jabłko spadło z drzewa i potoczyło się pod jej nogi, podniosła je, a on tymczasem grzebał w swojej torbie. W końcu wyjął z niej butelkę whisky i dwie szklaneczki. Joanna spojrzała na niego z nowym zachwytem, ona nigdy by o tym nie pomyślała, a on pamięta o wszystkim