Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
o mało co
nie wylądował na jej plecach. - Przychodziłeś
zawsze po południu - zamrugała szybko oczami. Rzęsy
miała jasne i długie, a powieki delikatne jak prześwietlone
słońcem muszelki. - Myślałam, że rano mogę
sobie pożyczyć twoją plażę...

Siedzieli przy kolacji, był poniedziałek, do soboty, której
nie chcieli i na którą czekali, daleko. Padał deszcz,
będą tłukli się po świetlicy od ściany do
ściany, po korytarzach i łazience, ponurzy i nijacy jak
pogoda. Wreszcie się wściekną, pokłócą, może
pobiją. Wychowawcy już od dobrej godziny patrzą na zegarki,
czekają końca dyżuru. Zaraz za bramą zapomną o Domu
przy Zakolejowej. Kto ma w nocy dyżur? Rybka
o mało co <br>nie wylądował na jej plecach. - Przychodziłeś <br>zawsze po południu - zamrugała szybko oczami. Rzęsy <br>miała jasne i długie, a powieki delikatne jak prześwietlone <br>słońcem muszelki. - Myślałam, że rano mogę <br>sobie pożyczyć twoją plażę...<br><br>Siedzieli przy kolacji, był poniedziałek, do soboty, której <br>nie chcieli i na którą czekali, daleko. Padał deszcz, <br>będą tłukli się po świetlicy od ściany do <br>ściany, po korytarzach i łazience, ponurzy i nijacy jak <br>pogoda. Wreszcie się wściekną, pokłócą, może <br>pobiją. Wychowawcy już od dobrej godziny patrzą na zegarki, <br>czekają końca dyżuru. Zaraz za bramą zapomną o Domu <br>przy Zakolejowej. Kto ma w nocy dyżur? Rybka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego