Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
przez ciżbę.
Usłyszawszy swoje nazwisko oficer drgnął, lecz przyglądał się z niedowierzaniem, nie kojarzył tej wysokiej, szczapowatej kobiety w perkalowej kiecce z nikim znajomym.
- Nie poznaje pan? A sztukę mięsa z kwiatkiem w "Europejskiej" pamięta pan?
- Czyżby... pani Ziuta?! - zawołał. - Dalibóg to pani!... Tak bardzo pani schudła, że poznać trudno.
Padli sobie w objęcia. Ziuta uściskała go i ucałowała w oba policzki.
- A to się pan uchował! Co się z panem działo?
- Długo by opowiadać. Byłem nad Morzem Białym. Grunt, że żyję. I zdążyłem na czas do naszego wojska.
- Widzę. Piękny mundur. Świetnie pan wygląda.
- Mundur angielski, tylko przykroiliśmy go po
przez ciżbę.<br>Usłyszawszy swoje nazwisko oficer drgnął, lecz przyglądał się z niedowierzaniem, nie kojarzył tej wysokiej, szczapowatej kobiety w perkalowej kiecce z nikim znajomym.<br>- Nie poznaje pan? A sztukę mięsa z kwiatkiem w "Europejskiej" pamięta pan?<br>- Czyżby... pani Ziuta?! - zawołał. - Dalibóg to pani!... Tak bardzo pani schudła, że poznać trudno.<br>Padli sobie w objęcia. Ziuta uściskała go i ucałowała w oba policzki.<br>- A to się pan uchował! Co się z panem działo?<br>- Długo by opowiadać. Byłem nad Morzem Białym. Grunt, że żyję. I zdążyłem na czas do naszego wojska.<br>- Widzę. Piękny mundur. Świetnie pan wygląda.<br>- Mundur angielski, tylko przykroiliśmy go po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego