Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
rąbnęło gdzieś obok, aż wstrząsnęła się ziemia i domy. I za chwilę jeszcze raz, i jeszcze, pioruny waliły na zmianę z błyskawicami, waliły blisko, wydawało się, że w sam środek podwórka, pomrukiwały z daleka, znów wracały, nie wiadomo, który huk należał, do jakiej błyskawicy.
- To jest parę burz naraz - powiedział Pająk.
Szprycha milczała przez cały czas, powtarzając w myśli jakieś zaklęcia.
- Szyba na klatce wyleciała. - Popatrzyła na Pająka w momencie, w którym usłyszeli czysty dźwięk tłuczonego szkła.
- Musiał być przewiew.
- Okno samo się otworzyło.
- Idę na obiad. - Szybko przebiegła podwórko zostawiając na nim samego Pająka.
- Przyjdziesz?
- Po burzy! - zawołała z otwartych
rąbnęło gdzieś obok, aż wstrząsnęła się ziemia i domy. I za chwilę jeszcze raz, i jeszcze, pioruny waliły na zmianę z błyskawicami, waliły blisko, wydawało się, że w sam środek podwórka, pomrukiwały z daleka, znów wracały, nie wiadomo, który huk należał, do jakiej błyskawicy.<br>- To jest parę burz naraz - powiedział Pająk.<br>Szprycha milczała przez cały czas, powtarzając w myśli jakieś zaklęcia.<br>- Szyba na klatce wyleciała. - Popatrzyła na Pająka w momencie, w którym usłyszeli czysty dźwięk tłuczonego szkła.<br>- Musiał być przewiew.<br>- Okno samo się otworzyło.<br>- Idę na obiad. - Szybko przebiegła podwórko zostawiając na nim samego Pająka.<br>- Przyjdziesz?<br>- Po burzy! - zawołała z otwartych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego