Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
na zjazd nocą. Postanowiono poczekać do świtu.
Siedzieliśmy przywiązani pętlami do haków, szukając ciepła kolegów, ściśnięci na tej kilka metrów kwadratowych liczącej powierzchni, stromo opadającej do Sanktuarium. Nakryci płachtą biwakową słyszeliśmy odgłos padającego deszczu. Nie było oczywiście mowy o spaniu. Nie tylko ze względu na pogodę, ale również na myśli. Pal sześć ja - byłem początkującym ratownikiem, moim zadaniem było wynieść sprzęt na szczyt. Wyniosłem. Tam M. Gajewski wyznaczył mnie do zespołu udającego się na stanowisko zjazdowe, więc następnym zadaniem było przetarganie plecaka i przypięcie go do haka, aby czasem nie "uciekł" do Czarnego Stawu. Moja rola się skończyła. Teraz tylko musiałem wytrwać
na zjazd nocą. Postanowiono poczekać do świtu.<br>Siedzieliśmy przywiązani pętlami do haków, szukając ciepła kolegów, ściśnięci na tej kilka metrów kwadratowych liczącej powierzchni, stromo opadającej do Sanktuarium. Nakryci płachtą biwakową słyszeliśmy odgłos padającego deszczu. Nie było oczywiście mowy o spaniu. Nie tylko ze względu na pogodę, ale również na myśli. Pal sześć ja - byłem początkującym ratownikiem, moim zadaniem było wynieść sprzęt na szczyt. Wyniosłem. Tam M. Gajewski wyznaczył mnie do zespołu udającego się na stanowisko zjazdowe, więc następnym zadaniem było przetarganie plecaka i przypięcie go do haka, aby czasem nie "uciekł" do Czarnego Stawu. Moja rola się skończyła. Teraz tylko musiałem wytrwać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego