daj zeszyt, to się przekonasz.<br>Z dołu słychać głos Ewy : - Tędy, proszę was, tymi schodkami. Musi być u siebie, bo tam Brońcia pobiegła... - Czyjeś kroki wzlatują zdobywczo po stopniach pnących się w górę spiralą. Pukanie.<br>- Proszę - odpowiada Szczęsny ze zdziwieniem, bo ci, co do niego przychodzą - wchodzą tu nie pukając.<br>- Panienka do was - podrwiwa sobie Ewa gdzieś na schodach i Szczęsny w pierwszej chwili rzeczywiście widzi na progu jakąś panienkę w czapeczce futrzanej, zsuniętej na bakier, ośnieżoną, w rumieńcach...<br>- Aleś się zakonspirował! Ledwo odnalazłam. - Czyżby?<br>Tylko to mógł wykrztusić. Cztery miesiące odpędzał ją, zwalczał w sobie, nawet obrzydzał, tymczasem ona ruchem