tego, co pozostawiłem po sobie, choćby na krótko, w pamięci tych cudzoziemców - te parę kartek (w gruncie rzeczy dosyć sporo było tych kartek) naszej literatury tak niezasłużenie mało im i im podobnym znanej. Wtedy, podczas owych lektór, doznawałem tak bardzo rzadko mi się przydarzających chwil patriotycznego wzruszenia. No i oczywiście Pasza przeżywała te literackie "seanse" najbardziej i potem zwierzała mi się, że nie przypuszczała, iż tak blisko tej utraconej przez nią Rosji istnieje sąsiad-Słowianin z tak piękną, zupełnie Rosjanom nie znaną, literaturą. A była osobą kompetentną, smakoszem literatury rosyjskiej i francuskiej.<br> Nadszedł sierpień, i wraz z nim, koniec żniw na