Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 08.00
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
przeszkód, niespodziewanie zaatakował mnie pies. Szczekał jak szalony i kłapał paszczą bynajmniej nie w przyjaznych zamiarach, kiedy próbowałam go ominąć. W końcu Mateusz wyszedł zobaczyć, co się dzieje. Popędził mnie do samochodu i zawiózł na dworzec, zostawiając mnie tam niemiłosiernie ubrudzoną, z liśćmi we włosach i sukience oślinionej przez psa.
Paulina, 25 lat, kelnerka



Upokorzona przez skąpiradło

Poznali nas nasi wspólni przyjaciele. Zarzekali się, że jest naprawdę cudowny, nie spotykał się z nikim od pół roku, a ja bardzo chciałam doświadczyć czegoś nowego. Wybrał dobrą restaurację, co wzięłam za dobrą monetę. Niestety, zamówił dla nas wodę i zaproponował, abyśmy podzielili się
przeszkód, niespodziewanie zaatakował mnie pies. Szczekał jak szalony i kłapał paszczą bynajmniej nie w przyjaznych zamiarach, kiedy próbowałam go ominąć. W końcu Mateusz wyszedł zobaczyć, co się dzieje. Popędził mnie do samochodu i zawiózł na dworzec, zostawiając mnie tam niemiłosiernie ubrudzoną, z liśćmi we włosach i sukience oślinionej przez psa.<br>Paulina, 25 lat, kelnerka&lt;/&gt;<br><br>&lt;div1&gt;<br><br>&lt;tit&gt;Upokorzona przez skąpiradło&lt;/&gt;<br><br>Poznali nas nasi wspólni przyjaciele. Zarzekali się, że jest naprawdę cudowny, nie spotykał się z nikim od pół roku, a ja bardzo chciałam doświadczyć czegoś nowego. Wybrał dobrą restaurację, co wzięłam za dobrą monetę. Niestety, zamówił dla nas wodę i zaproponował, abyśmy podzielili się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego