Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
utrudniony, jednak my, starzy więźniowie, wszędzie mieliśmy swoich ludzi.
Po kilku dniach mecenas kazał mi przyjść wieczorem na tyły jednego z bloków, gdzie można było bezpiecznie ukryć się za stosem desek.
- Wiktor, to ja - usłyszałem w ciemnościach znajomy głos. - Poznajesz mnie? Paweł.
To był Paweł Romanowski.
Długo ściskaliśmy sobie ręce. Październikowy chłód wydał mi się ciepłym powiewem.
- Paweł, mów... Co z matką? Co z Klarą?
- Mają cię za umarłego. Klara po śmierci Mariana stawała na głowie, żeby cię stąd wydostać... Przez dyrektora "Bristolu" dotarła do samego Fischera... Obiecał jej... A potem oświadczył, że już za późno... Matce doręczono urnę z twoimi
utrudniony, jednak my, starzy więźniowie, wszędzie mieliśmy swoich ludzi.<br>Po kilku dniach mecenas kazał mi przyjść wieczorem na tyły jednego z bloków, gdzie można było bezpiecznie ukryć się za stosem desek.<br>- Wiktor, to ja - usłyszałem w ciemnościach znajomy głos. - Poznajesz mnie? Paweł.<br>To był Paweł Romanowski.<br>Długo ściskaliśmy sobie ręce. Październikowy chłód wydał mi się ciepłym powiewem.<br>- Paweł, mów... Co z matką? Co z Klarą?<br>- Mają cię za umarłego. Klara po śmierci Mariana stawała na głowie, żeby cię stąd wydostać... Przez dyrektora "Bristolu" dotarła do samego Fischera... Obiecał jej... A potem oświadczył, że już za późno... Matce doręczono urnę z twoimi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego