syna także nie grzech promować na coś lepszego. Żebym pozwoliła tobie wtenczas w Rosji zostać, jak purchawka rozdąłbyś się i pękł. A tak, warunki nowe, to i siły nowe musiały się znaleźć. I żyjesz, chwała Bogu, i do grobu daleko. A twoja wymarzona córeczka - zamiast cerkowno-słowiańskiej azbuki "widzenia Księdza Piotra" uczyła się na pamięć. I zamiast na <orig>szlichtady</> z popównami jeździć - do izby harcerskiej chodziła. <br>Tracił wątek, mrugał, jednak nie rezygnował z oporu. <br>- Dobrze, dobrze, uparłaś się, przyjechaliśmy i w Warszawie osiedli... Doskonale. Ale przecież to ty sama po kilku latach zmusiłaś mnie znowu dyrektorstwo przyjąć na prowincji. Ja, dalibóg