Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
swe nieprawdziwe sieci, każdą o innym wzorze. Musiałem tkać iluzje za swymi plecami, patrząc w lustro i z zawiązanymi oczami, spoglądając przez płomień świecy...
Dał mi spokój, gdy dostałem gwałtownego krwotoku z nosa. Padłem bezwładnie na ławę, opierając czoło o blat i kryjąc twarz w mokrej chuście, którą podał mi Pływak. Skłamałbym, twierdząc, że pękała mi głowa. Ja już wcale nie miałem głowy. Stworzyciel położył mi chłodną rękę na karku. Krew przestała płynąć równie nagle, jak zaczęła. Poczułem się lepiej. Pływak wziął ćwiartkę pergaminu i napisał: Zrobiliśmy dobry początek.
To był dopiero początek? Wyjąłem mu pióro z ręki i nakreśliłem pod
swe nieprawdziwe sieci, każdą o innym wzorze. Musiałem tkać iluzje za swymi plecami, patrząc w lustro i z zawiązanymi oczami, spoglądając przez płomień świecy...<br>Dał mi spokój, gdy dostałem gwałtownego krwotoku z nosa. Padłem bezwładnie na ławę, opierając czoło o blat i kryjąc twarz w mokrej chuście, którą podał mi Pływak. Skłamałbym, twierdząc, że pękała mi głowa. Ja już wcale nie miałem głowy. Stworzyciel położył mi chłodną rękę na karku. Krew przestała płynąć równie nagle, jak zaczęła. Poczułem się lepiej. Pływak wziął ćwiartkę pergaminu i napisał: Zrobiliśmy dobry początek.<br>To był dopiero początek? Wyjąłem mu pióro z ręki i nakreśliłem pod
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego