Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
gdyż rotmistrz milczał nasrożywszy brwi. Potoczył wzrokiem po całej gromadce i zmienił się na twarzy purpurowiejąc, jakby nabawił się apopleksji. Raptem grzmotnął pięścią w stół.
- Kogo pan tu naprzywoził, poruczniku! Same kobiety i dzieci! Czy to przytułek? Ochronka? Mało jest wojska do wykarmienia? Nie mogły siedzieć tam, gdzie im dobrze? Po co je pan tu przywiózł? Na łaskawy chleb? Nie mamy łaskawego chleba... Wynoście się stąd i basta!
Takiego powitania nikt się nie spodziewał, może prócz porucznika, który milczał, bo czuł się winny i nie wiedział, co rzec na swoją obronę. Tylko Ziuta nie straciła tupetu, krew w niej zagrała i natarła
gdyż rotmistrz milczał nasrożywszy brwi. Potoczył wzrokiem po całej gromadce i zmienił się na twarzy purpurowiejąc, jakby nabawił się apopleksji. Raptem grzmotnął pięścią w stół.<br>- Kogo pan tu naprzywoził, poruczniku! Same kobiety i dzieci! Czy to przytułek? Ochronka? Mało jest wojska do wykarmienia? Nie mogły siedzieć tam, gdzie im dobrze? Po co je pan tu przywiózł? Na łaskawy chleb? Nie mamy łaskawego chleba... Wynoście się stąd i basta!<br>Takiego powitania nikt się nie spodziewał, może prócz porucznika, który milczał, bo czuł się winny i nie wiedział, co rzec na swoją obronę. Tylko Ziuta nie straciła tupetu, krew w niej zagrała i natarła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego